izotretynoina,

Jak zwalczyć trądzik po 20 roku życia?

14:40 Unknown 47 Comments

Mówi się, że trądzik to problem nastolatków. I tak przeważnie jest. Są jednak wśród Nas i takie osoby, którym trądzik wcale nie przechodzi wraz z opuszczeniem liceum. Są również takie, u których dopiero po dwudziestce się pojawia. Jak sobie z tym radzić?



Po pierwsze i najważniejsze, mówiąc trądzik, nie mam wcale na myśli tych 3 krostek, które od czasu do czasu pojawiają się na Twojej twarzy. Osoby z idealną cerą stanowią nie więcej niż 10% naszej populacji. Oprócz tych kilku szczęśliwców, cała reszta boryka się od czasu do czasu z kilkoma niedoskonałościami na buzi i nie można nazwać tego stanem chorobowym jakim jest trądzik, ale najzwyczajniejszą reakcją skóry na zanieczyszczenia środowiska, pot, sebum i makijaż. Mówiąc trądzik mam na myśli nieustępliwy problem na buzi, przez który wstydzimy się wychodzić do ludzi niepomalowane, nasza samoocena spada do poziomu parteru, a nasza skóra boli, jest zaczerwieniona, pokryta ropnymi krostkami i woła o pomoc. 

Gdy problem ten nie mija wraz z opuszczeniem szkoły średniej lub dopiero wtedy się pojawia, należy zdecydowanie wybrać się do dermatologa. I to dobrego. Dlaczego? 
Wielu dermatologów widząc trądzik na buzi przepisuje bez zastanowienia Izotretynoinę (pochodna witaminy A, występuje pod nazwami handlowymi Izotek, Aknenormin, Roacutane, Axotret i inne). Zapominają jednak o poinformowaniu pacjentów, czyli Nas, o tym, że jest to POWAŻNY lek, a nie pierwszy lepszy sposób na poradzenie sobie z pryszczami. Owszem, jest to droga bardzo skuteczna, jednak czy najlepsza? Przed rozpoczęciem tak poważnej kuracji warto spróbować wszystkich innych środków, które są dostępne. A jest to naprawdę szeroki wachlarz opcji...

Po pierwsze warto zrobić badania krwi, gdyż trądzik może mieć przyczyny hormonalne, szczególnie jeśli pojawia się w okolicach żuchwy oraz na szyi. Gdy jednak okaże się, że wyniki są w porządku drążymy dalej.



Można zacząć od delikatnych kremów złuszczających np. Pharmaceris z 5, a następnie 10% kwasem migdałowym. Ten krem czyni cuda przy walce z zaskórnikami i w tej formie naprawdę bardzo go polecam. Stosuje się go tylko na noc, cienką warstwę. Następnym krokiem jest leczenie kwasami o silniejszym działaniu, już u dermatologa lub wykwalifikowanej kosmetyczki.  W internecie jest możliwość nabycia kwasów do samodzielnego przygotowania. Nie polecam jednak tej metody. Wykwalifikowane osoby są w stanie ocenić Naszą skórę i dobrać odpowiednie stężenie kwasów, a cały zabieg przeprowadzić w bezpieczny sposób. Jeśli coś pójdzie nie tak, macie możliwość wymagania odszkodowania! A co może pójść nie tak? Stężenie kwasów może być niedostosowane do Waszej skóry i powodować poważne poparzenia skóry, z głębokimi ranami oraz bliznami i przebarwieniami. Gdy robicie to w domu może się stać tak samo. Ale chyba nie muszę mówić Wam, że gdy robicie to na własną rękę, nie mając o tym pojęcia (ani o sposobie wykonania takiego zabiegu, ani pewności co do źródła pochodzenia Waszego produktu) to prawdopodobieństwo, że zrobicie sobie krzywdę jest o wiele większe! W dodatku wtedy nie macie możliwości proszenia nikogo o odszkodowanie, a naprawienie tego co zrobiliście może być naprawdę bardzo kosztowne lub wręcz niemożliwe.

Gdy naszym problemem są ropne zmiany warto spróbować terapii laserem. Nie próbowałam, a z perspektywy czasu żałuję, gdyż być może uniknęłabym wtedy leczenia Izotretynoiną. Daje naprawdę świetne efekty (oczywiście po kilku zabiegach).

Kolejną drogą są wszelkie dostępne antybiotyki do stosowania zewnętrznego (Duac, Epiduo, Clindacne, Normaclin). Wiem, że w dzisiejszych czasach ludzie boją się antybiotyków jak ognia, ale zapewniam Was, że jak trzeba to trzeba. Trądzik jest zwykle wynikiem kolonizowania naszej buzi przez bakterie. A co działa na bakterie? Oczywiście antybiotyk. Te do stosowania zewnętrznego nie są silne, działają miejscowo, rzadko mają jakieś skutki uboczne. Niestety minusem tej terapii jest fakt, że wiele osób po chwilowej poprawie stanu skóry, ma nawrót trądziku. Są jednak pacjenci, którym to pomaga i moim zdaniem warto spróbować. Te leki zwykle nie są drogie (około 20 - 30 zł), a możemy dzięki nim uniknąć poważniejszych terapii.




Okey, nie pomogło. Co dalej?

Tutaj wyciągamy powoli działa armatnie, czyli zaczynami leczyć Nasz problem od wewnątrz. Bardzo dobre efekty daje leczenie antybiotykami doustnymi. Najczęściej stosowane są Tetracykliny (nazwa handlowa Tetralysal). Są to bardzo skuteczne antybiotyki, o szerokim spektrum działania (czyli na wiele różnych bakterii). Taka terapia trwa zwykle około pół roku. Tutaj ważna informacja. Aby leczenie było skuteczne, nie należy przerywać brania leku po jednym opakowaniu, jak tylko ustąpi problem, lecz kontynuować leczenie stopniowo zmniejszając dawkę antybiotyku, nawet jeśli trądzik przestał się pojawiać dużo wcześniej. Wiele osób robi ten błąd, że bierze jedno opakowanie (czy dwa) i gdy pryszcze przestaną wychodzić to już nie wracają do dermatologa. To podstawowy błąd! Trądzik wraca po kilku miesiącach i wtedy Tetracykliny mogą już nie pomóc... 

Gdy już próbowaliśmy wszystkiego pozostaje Nam niestety już tylko Izotretynoina. Na początku warto jednak spróbować zastosować ją miejscowo - w formie maści do smarowania zewnętrznie (np. Locacid, Aknemycin plus, Atrederm, Retin A). Lek ten może na początku powodować podrażnienia skóry, w związku z tym, gdy rozpoczynacie kurację warto nakładać cieniutką warstwę, tylko na miejsca problematyczne, co 2-3 dni. Gdy Nasza skóra już się przyzwyczai, wtedy możemy nakładać co wieczór. Nie smarujemy buzi lekiem w ciągu dnia. Stosujemy natomiast wtedy kremy z wysokim filtrem, aby uniknąć podrażnienia skóry i oparzeń słonecznych, o które w tym okresie bardzo łatwo. Takie leczenie trwa dość długo, bo kilka miesięcy, ale daje naprawdę świetne efekty!

Wojna, zaczyna się wtedy, gdy już nic nie pomaga. To właśnie moment, w którym sięgamy po doustną Izotretynoinę. Kuracja jest długa, droga, ma wiele skutków ubocznych i wymaga od Nas wielu wyrzeczeń. Dlatego, zanim ją rozpoczniemy, warto się poważnie zastanowić i wypróbować wszystkie możliwe sposoby, aby jej uniknąć. Więcej i leczeniu Izotretynoiną możecie przeczytać na blogu w zakładce o tej nazwie. 

Nie ujęłam w moim zestawieniu oczywiście domowych sposobów radzenia sobie z trądzikiem. Takich postów jest mnóstwo w internecie, być może sama złożę kiedyś na ten temat, jakąś konkretną notkę zbierającą te wszystkie informacje i opracuję je pod względem merytorycznym. W tym poście chciałam jednak wspomóc Was w walce z trądzikiem i zachęcić do rozważenia wszelkich opcji zanim podejmiecie się leczenia Izotretynoiną, a także przestrzec przed często popełnianymi błędami podczas kuracji, które sprawiają, że mówicie, że dermatolog nie pomógł. 


Czy wypróbowaliście którąś z tych kuracji i czy przyniosła oczekiwane efekty? Może polecacie jakiś szczególny lek lub dermatologa w swoim mieście? Zapraszam do dyskusji!



47 komentarze: