pielęgnacja

O co chodzi z tymi olejami? Olejek Evree Essential Oils

16:24 Unknown 18 Comments

Już od jakiegoś czasu panuje w blogosferze "moda" na olejowanie twarzy (OCM). Podobno działa cuda na cerę zarówno suchą jak i trądzikową, dodaje skórze blasku, odmładza, niweluje zmarszczki, przebarwienia - cuda na kiju. Czy to wszystko prawda? I na czym w ogóle polega ta metoda?



Krótki wstęp...

Co to jest OCM?
Oil Cleansing Method polega na pielęgnacji buzi za pomocą olejów (najczęściej jest to olej bazowy plus dodatek 20, 30 % oleju rycynowego).

Filozofia OCM
OCM zakłada, że tłuszcze rozpuszczają się w tłuszczach, w związku z tym sebum (do którego biologicznie bardzo podobny jest olej rycynowy) oraz tłuste zanieczyszczenia, które zbierają się przez cały dzień na naszej buzi będą lepiej usuwane z naszej buzi przez coś równie tłustego. Tym czymś ma być oczywiście olej. Gdy zmywamy makijaż żelami do twarzy, zmywamy oprócz niego również naturalną warstwę ochronną naszej skóry, którą później musi ona na nowo odbudować. Metoda OCM ma temu zapobiegać. Dzięki temu praca gruczołów łojowych powinna zostać unormowana, gdyż skóra nie musi się bronić produkcją jeszcze większej ilości sebum.

Dla kogo OCM?
Przede wszystkim polecana jest dla skóry suchej, wrażliwej oraz trądzikowej.

Jak to jest z tym OCM u mnie?
Nigdy nie byłam przekonana do tej metody - szczególnie gdy miałam cerę tłustą i trądzikową, nakładanie na nią kolejnych olejów wydawało mi się głupotą. Choć nie lubię przyznawać się do błędów - muszę stwierdzić, że mogłam się troszkę mylić. Dlaczego?

Po leczeniu Izotretynoiną (Aknenormin) moja skóra krzyczała o nawilżenie, była bardzo wrażliwa, zaczerwieniona. Dodatkowo w okolicach nosa nadal miałam rozszerzone pory, a na nosie pozostało kilka wągrów. Potrzebowałam regeneracji oraz nawilżenia. Postanowiłam spróbować OCM, jednak nie żebym od razu "biegała" po sklepach internetowych i kupowała milion różnych olejów, aby stworzyć własną wyjątkową mieszankę. Co to - to nie. Nie zmywam również olejami makijażu, ponieważ w moim przekonaniu buzia nie jest wtedy dokładnie oczyszczona. Co więc robię? Nakładam je na noc jako serum.


Na olejek firmy Evree trafiłam przypadkiem. Była promocja w superpharm - postanowiłam spróbować. I co? I zakochałam się w nim. Wg producenta można go stosować na kilka sposobów m.in. do zmywania makijażu. Ja jednak nakładam 5-6 kropli już po demakijażu, jako serum na noc. Okrężnymi ruchami masuję twarz olejkiem przez około 3 minuty. Następnie czekam, aż do końca się wchłonie i nakładam krem na noc.

Jakie są efekty po miesiącu?

  • wygładzenie
  • zmniejszenie rozszerzonych porów
  • miękka, gładka skóra
  • zregenerowana cera (zaczerwienienia i podrażnienia znacznie się zmniejszyły)
  • idealne nawilżenie
  • zmniejszenie ilości zaskórników na nosie (są ledwo widoczne)
  • wypoczęta, zdrowo wyglądająca cera rano
  • zmniejszenie przebarwień
  • brak uczucia ściągnięcia
  • brak przetłuszczania się skóry w ciągu dnia
  • wyeliminowanie suchych skórek
Pierwsze efekty zauważyłam już po tygodniu stosowania. Jestem pewna, że stan obecny mojej cery jest nie tylko zasługą tego olejku, ale całej mojej pielęgnacji, jednak ten produkt na pewno mi pomaga. Odkąd go stosuję zauważyłam znaczną poprawę stanu skóry i na pewno nie mam zamiaru z niego rezygnować. Olejek jest bardzo wydajny. Po miesiącu codziennego stosowania ubytek to około 1/8 produktu w związku z tym nawet kupowanie go w regularnej cenie nie uszczupli zbytnio mojego portfela.




Aby nie było jednak tak kolorowo powiem Wam, że czytając różne opinie na ten temat doszukałam się również negatywnych. Przede wszystkim może to być uczulenie na olejek, pogorszenie stanu cery trądzikowej, wystąpienie tzw. kaszki oraz podrażnienie skóry (przy demakijażu olejami poprzez nadmierne pocieranie skóry szorstkim ręcznikiem.

Zalecam Wam zatem wypróbowanie stosowania olejów na sobie (w takiej formie, która wydaje Wam się odpowiednia dla Waszej cery). Nie na każdego OCM działa super, nie u każdego poprawi stan skóry, zawsze powinnyśmy słuchać naszego organizmu i gdy zauważymy, że coś pogarsza stan naszej cery natychmiast to odstawić. U mnie olejek Evree zdziałał jednak cuda, sprawił, że moja skóra wygląda wyraźnie lepiej i jest w świetnej kondycji. Na pewno nie żałuję tego zakupu.

Próbowałyście olejków Evree? A może już od dawna stosujecie pełne OCM? Dajcie znać!


P.S. Wiem, że niektóre z Was denerwują się, że nie ma jeszcze recenzji produktów z posta "Co będę testować w tym miesiącu" jednak pamiętajcie, że wychodzę z założenia, że aby dobrze coś sprawdzić, trzeba potestować to przynajmniej miesiąc. Tak było m.in. z olejkiem Evree. Już niedługo pojawią się recenzje reszty produktów!

18 komentarze:

makijaż

Kosmetyki Kiko Milano - czy warto?

16:30 Unknown 33 Comments


Na wstępie przepraszam za brak postów przez tak długi okres czasu! Ostatnio miałam wiele na głowie w związku z uczelnią plus wyjechałam na krótkie, 5 dniowe wakacje do Wiecznego Miasta - Rzymu! Oczywiście nie obyło się bez kilku nowości kosmetycznych i o tym w tym poście!

Przechadzając się romantycznymi, ujmującymi swoim pięknem i tajemniczością uliczkami Rzymu trafiłam na sklep firmy Kiko Milano. Przyznam szczerze, że nigdy nie słyszałam o tej firmie. Zanim zdecydowałam się na zakupy przejrzałam szybko informacje o tej marce w internecie. Salon firmowy zachęcał przede wszystkim ilością ludzi wewnątrz. Ledwo można było przecisnąć się między półkami. Obawiałam się cen, ponieważ salon był położony pomiędzy takimi markami jak Gucci, Dior, Cartier itd. Zostałam jednak mile zaskoczona - ceny wcale nie były wygórowane! W Polsce mamy tylko jeden sklep tej marki, mieści się w Warszawie. 

Firma powala przede wszystkim różnorodnością kolorystyczną swojego asortymentu. Ilość lakierów do paznokci, szminek, cieni jest wprost niepoliczalna. Absolutnie każdy znajdzie tam coś dla siebie!




Zdecydowałam się na zakup dwóch produktów.



Po przeczytaniu pozytywnych opinii w internecie moim pierwszym zakupem był flagowy podkład marki czyli Universal Fit Hydrating Foundation. Wybrałam dla siebie kolor Warm Beige 15 (najjaśniejszy, z żółtymi tonami). Firma klasyfikuje swoje podkłady w kilku tonacjach kolorystycznych: Warm Rose, Cold Rose, Warm Beige oraz Neutral. Dodatkowo ich odcienie są stopniowane numerami. Warto zwrócić uwagę, że nie są to podkłady dla bladolicych, gdyż włoska firma produkuje przede wszystkich odcienie dla kobiet o nieco ciemniejszej karnacji niż typowa Polka. Ja zwykle w kolorówce drogeryjnej klasyfikuje się w dolnej, środkowej części stawki (np. Bourjois Helathy Mix kolor 53), tutaj natomiast musiałam wybrać najjaśniejszy odcień z gamy Warm Beige! 



Co do samego podkładu - jestem zachwycona

Podkład jest w tubce o standardowej pojemności 30 ml, ma kremową konsystencję, która bardzo łatwo współpracuje przy nakładaniu palcami. Nie ściera się w ciągu dnia. Nawilża, nie podkreśla suchych skórek. Idealnie stapia się ze skórą - to jego największy plus! Może to wynik tego, że idealnie trafiłam z kolorem, może tego, że w nazwie ma Universal Fit i dopasowuje się do odcienia skóry. Krycie na poziomie średnim. Dla mnie w zupełności wystarczające. Oceniłabym na 2,5 - 3 w skali gdzie maximum to 5. Na wszystkich zdjęciach w tym poście mam go na sobie, więc jak widać nie przykrywa on np. piegów. Nie mam niedoskonałości natomiast mam przebarwienia potrądzikowe na policzkach i przykrywa je bardzo ładnie. Jestem z niego ogromnie zadowolona i polecam wszystkim właścicielkom skóry suchej oraz mieszanej. Produkt jest ważny 12 miesięcy od otwarcia i myślę, że w tym czasie jesteśmy go w stanie spokojnie zużyć. Ubolewam trochę nad ceną regularną w sklepie, ale i tak uważam, że warto. Nie czuć go w ogóle na skórze, jest lekki jak piórko, daje delikatne, rozświetlające wykończenie, a cera wygląda na wypoczętą, świeżą, zdrową i młodą. Takie produkty lubię najbardziej!

Firma sprzedaje swoje produkty online na polskiej stronie o tu. Cena jednak jest moim zdaniem skandalicznie wysoka bo we Włoszech zapłaciłam za niego 5,90 euro - jak łatwo przeliczyć jest to około 25 zł, tymczasem na powyższej stronie produkt kosztuje 59 zł. Nie będę tego komentować. Mimo to i tak pewnie wydam na następne opakowanie te 59 zł bo ten podkład jest tego wart!

Drugi zakup to eyeliner Super Colour w kolorze granatowym nr 107. Nie miałam w planie zakupu kolejnego eyelinera jednak skusiły mnie te piękne kolory oraz niebywała trwałość. Już na miejscu, w sklepie, próbowałam go po zaschnięciu na ręce rozmazać i mi się to nie udało. Aplikator jest w formie sztywnej gąbeczki - ja takie lubię, ale wiem, że ma wielu swoich przeciwników. Kolor jest niebywale cudowny, wykończenie w formie lakieru - lśni, ale bez żadnych drobinek. Idealny na lato, gdyż nie odbija się na górnej powiece przez cały dzień. Zdjęcia, które pokażę Wam niżej są robione po 8 godzinach od zrobienia makijażu, więc idealnie widać na nich zarówno trwałość eyelinera jak i podkładu. Dodam, że cena w sklepie internetowym jest tu już bardziej przystępna. We Włoszech zapłaciłam za niego 6,90 euro a na stronie kosztuje 29 zł. Do przeżycia. Jak za taką jakość to powiedziałabym nawet, że to śmiesznie tanio, ponieważ bije on na głowę wszelkie wysokopółkowe produkty.


Produkty po umyciu rąk wodą ze zwykłym mydłem.


Podkład trochę się rozmazał, ale eyeliner trwa w najlepsze. Naprawdę jego trwałość mnie mega zaskoczyła. Jestem w szoku.

A oto zdjęcia





(zdjęcia robione niestety telefonem, ponieważ aparat został w domu więc jakość nienajlepsza)


Słyszałyście kiedyś o kosmetykach tej firmy? Próbowałyście? Jakie są Wasze opinie?




33 komentarze:

pielęgnacja

Recenzja - krem Tołpa Botanic Czarna Róża i antyperspirant Vichy

18:29 Unknown 13 Comments


Krem na noc ma za zadanie uspokajać skórę, odżywiać ją, koić oraz sprawiać, że rano wygląda pięknie, zdrowo i promiennie. Czy Tołpa Czarna Róża sobie z tym radzi? Antyperspirant powinien być delikatny dla skóry, koić podrażnienia po goleniu a równocześnie skutecznie chronić nas przez cały dzień. Jak w tej roli wypada Vichy Traitement? Zapraszam!



Tołpa Botanic Czarna Róża odżywczy krem - miód regenerujący

Dla kogo? skóra wrażliwa, sucha i bardzo sucha
Tołpa słynie z długich i apetycznych nazw, bajkowych opisów swoich produktów i aluminiowych opakowań kremów. I like it! Krem ma minimalistyczne, piękne opakowanie, wygodne w użyciu.
Konsystencja? Przyjemna. Bogata - ale to w końcu krem odżywczy. I to widać! Krem jest gęsty jednak przy tym bardzo łatwo się rozsmarowuje, wchłania się około 5-10 minut. U mnie nawet dłużej bo nakładam go na olejek Evree, który stosuję jako serum. Plusem produktu jest jego zapach - boski. Pokochacie go Wy i Wasi faceci.
Skład? Przyjemny - jak zwykle u Tołpy. Znajdziemy tu między innymi torf tołpa, ekstrakt z kwiatów czarnej róży, miód, masło babassu, masło kokum, olej macadmia, skwalan, masło shea. Nie zawiera natomiast alergenów, sztucznych barwników, PEG-ów, silikonów, oleju parafinowego oraz parabenów i donorów formaldehydu.
Działanie? Wg producenta krem ma odżywiać, regenerować i przywracać komfort suchej skórze. Dodatkowo - przeciwdziałać starzeniu się skóry. Głównym składnikiem aktywnym jest tu czarna róża, która ma za zadanie zapobiegać uszkadzaniu naturalnej bariery ochronnej skóry (czyli w praktyce jej płaszcza hydrolipidowego), chronić skórę przed działaniem wolnych rodników (co zapobiega starzeniu się skóry oraz powstawaniu przebarwień i znamion) oraz koić uszkodzoną cerę. Używam go już prawie 3 miesiące i sprawuje mi się świetnie. Mam suchą skórę, która po umyciu jest ściągnięta, szorstka i szczypie. Ten krem zdecydowanie koi moją cerę. Rano budzę się w świetnej formie. Twarz wygląda na wypoczętą, promienną, nawilżoną i ukojoną. Nie powoduje powstawania wyprysków, nie zapycha. Nie tworzy też na buzi lepkiego filmu. Wiem, że jest też z tej serii krem na dzień, jednak przyznam szczerze, że go nie próbowałam, gdyż pod makijaż stosuję inny produkt. Gdy mi się skończy być może po niego sięgnę.
Minusy? termin ważności 3 miesiące. No nie wiem jak Wy, ale w moim przypadku nie ma szans abym zużyła 40 ml w tym czasie. Nakładam go od dekoltu, przez szyję po czoło a i tak została mi jeszcze spokojnie połowa, a mam go już prawie 3 miesiące. Krem jest jednak tani (na promocji spokojnie można go dostać za 25 zł) więc nie będę nad tym 3 miesięcznym terminem aż tak bardzo płakać.

Podsumowując - polecam właścicielkom suchej, podrażnionej, ściągniętej skóry, które uwielbiają zasypiać otulone cudownym, uspokajającym kwiatowym zapachem - ten produkt będzie dla Was idealny!

Drugi bohater - antyperspirant Vichy

Dla kogo? skóra wrażliwa, skłonna do podrażnień
Ogólnie uważam, że marka Vichy jest bardzo przereklamowana. Ma jednak w swojej ofercie kilka świetnych produktów (jednym z nich jest podkład Vichy Dermablend o którym pisałam tu  a drugim właśnie ten antyperspirant).
Skład? Taki sobie - żadnych fajerwerków, niestety znajdują się tu PEGi... Organiczne dezodoranty niestety moim zdaniem nie radzą sobie z potem. Kolejno: aqua, aluminum chlorohydrate, aluminum sesquichlorohydrate, ppg-15 stearyl ether, cetearyl alcohol, ceteareth-33, parfum, dimethicone, iodopropynyl butylcarbamate, peg-4 dilaurate, peg-4 laurate.
Opakowanie? Bez zarzutu. Estetyczne, poręczne, nie zacina się, dozuje odpowiednią ilość produktu, pojemność 50 ml.
Konsystencja? Normalna przy tego typu produktach
Działanie? Szybko się wchłania, zapach przyjemny, ale nie jest zbyt intensywny, więc spokojnie możemy używać przy nim swoich ulubionych perfum. Nie musimy bać się o mokre ślady pod pachami przez cały dzień! Jest to naprawdę idealny wybór na upalne dni. Bardzo delikatny dla skóry. Z większością antyperspirantów mam taki problem, że strasznie podrażniają, skóra mnie po nich swędzi, jest zaczerwieniona i zaogniona. Przy Vichy nic takiego się nie dzieje! Jest to naprawdę delikatny produkt, który koi wszelkie podrażnienia. Termin ważności 12 miesięcy, więc spokojnie jesteśmy go w stanie w tym czasie zużyć. Przy codziennym stosowaniu starcza na około 6 miesięcy.
Minusy? Cena - 35 zł na antyperspirant nie wydaję lekką ręką biorąc pod uwagę fakt, że te drogeryjne można kupić za 10 zł (a np. Rexona równie świetnie przeciwdziała poceniu), jednak z uwagi na moją podrażnioną skórę decyduję się na Vichy.

Podsumowując - polecam jeśli macie problemy z podrażnieniami po goleniu, zaczerwienioną, alergiczną, swędzącą skórą, będzie to dla Was świetna opcja i na pewno nie będziecie zawiedzione!


Korzystałyście z tych produktów? Macie swoje ulubione antyperspiranty? Koniecznie dajcie znać!

13 komentarze:

Wyniki konkursu!!!

00:08 Unknown 9 Comments

Z przyjemnością chciałam Was poinformować, że osobami, które wygrały konkurs są:

Zestaw nr 2 - Monika Kozakiewicz



Dziewczyny - dajcie znać na mail czy zgadzacie się na upublicznienie na moim blogu Waszych zdjęć (co by poprzeć mój wybór Waszymi pięknymi makijażami) :)

Na wysłanie mi adresu do wysyłki macie 3 dni :) Po tym czasie wybiorę kolejną osobę.


9 komentarze:

pielęgnacja

Test - 4 psikane odżywki do włosów

15:01 Unknown 23 Comments




Każda posiadaczka długich włosów, szczególnie blond wie jak to jest męczyć się z ich rozczesaniem po każdym myciu. Ja również mam ten problem, tym bardziej że moje rozjaśniane na końcach włosy są bardziej zniszczone, suche i plątają się niemiłosiernie. Oto test 4 odżywek bez spłukiwania, których używałam, aby poradzić sobie z moimi niesfornymi kosmkami.



Na pierwszy ogień idzie moja ulubienica - używam już od 7 lat (!!!!). Jest to ekspresowa odżywka Gliss Kur (na zdjęciu niebieska). Akurat teraz mam niebieską, ponieważ lubię jej zapach, jednak tak naprawdę za każdym razem kupuję inną.  Jest 7 rodzajów, więc można wybierać. Działanie wszystkich jest takie samo - rozczesanie po nich włosów jest banalnie proste! Nie kieruję się tutaj ich skutecznością jeśli chodzi o np. ochronę koloru, odżywianie włosów itp. Od tego mam inne produkty. Jedyne co mnie tu interesuje to piękny zapach oraz ułatwianie rozczesywania. Nie obciążają włosów. Nadają im piękny zapach. Łatwo się rozpylają, produkt nie zacina się, ma fajne zamknięcie dzięki czemu można ją przewozić bez obaw, że coś się Nam wyleje w bagażu. Wydajne. Nadaje włosom piękny blask, włosy są miękkie i gładkie. Zawiera sylikony ale w tym przypadku mi to akurat nie przeszkadza.
Koszt: około 14 zł (w promocji można kupić za 8-9 zł)/ 200 ml

Drugą odżywką z serii Gliss Kur którą również bardzo lubię jest Magiczne serum w sprayu Oil Nutritive. Jak używamy? Spryskujemy osuszone ręcznikiem włosy i rozczesujemy. Producent obiecuje, że zawiera 7 regenerujących olejków oraz płynną keratynę. Ma zapobiegać rozdwajaniu się końcówek, a przy tym być bardzo lekka. Cóż... jest lekka, natomiast na pewno nie tak lekka, jak odżywka opisana wyżej. Trochę bardziej obciąża włosy (moje jest bardzo ciężko obciążyć więc dla mnie to właściwie bez różnicy). Ma być intensywniejsza w działaniu od zwykłego Gliss Kura w sprayu. Jest bardzo fajna, jednak moim zdaniem nie nadaje się do stosowania codziennie, ponieważ za bardzo obciąży włosy. Widać po nałożeniu, że tu formuła jest bardziej bogata, włosy pięknie błyszczą (szczególnie te rozjaśniane), ułatwia rozczesywanie (jednak moim zdaniem nie tak dobrze jak zwykła odżywka w spray z Gliss Kur. Podsumowując - polecam zastosować ją na przemian z tą wyżej dla uzyskania lepszego efektu pielęgnacji :) Ja używam jej mniej więcej raz w tygodniu, podczas gdy jej poprzedniczki jestem w stanie używać codziennie :) Słabiej tu też z wydajnością, ponieważ serum jest gęstsze co automatycznie sprawia, że zużywa się szybciej. Nie ma jednak problemu z jego rozpyleniem, wszystko działa jak należy. Minus to fakt, że ciężko się ją przewozi, gdyż nie ma takiego zamknięcia jak zwykły spray gliss kur tylko małą, plastikową zatyczkę, która niestety szybko się psuje, co utrudnia zabranie jej w podróż.
Koszt: około 15 zł / 200 ml




Teraz czas na spray z Farmony Radical - mgiełka wzmacniająca. Zapach już nie tak piękny jak w przypadku Gliss Kura, za to dużo przyjemniejszy skład. O dziwo - rozczesywanie jest znacznie ułatwione. Powiedziałabym nawet, ze lepsze niż przy Gliss Kurach. Na tym jednak kończą się zalety. Nie zauważyłam jakiegoś szczególnego wzmocnienia włosów (co obiecuje producent już w samej nazwie). Nie są też lśniące - a szkoda. Jak już wspominałam rozczesywanie włosów po jej użyciu jest jak marzenie, włosy są też bardzo gładkie i mięciutkie w dotyku. Nie ma jednak blasku :( Dostępna w Rossmanach.
Koszt: 8-9 zł/ 200 ml


Ostatnia do konkursu staje odżywka Garnier Fructis. Wg producenta wzmacnia wewnętrzną strukturę włosa,wygładza włosy od nasady aż po same końce i chroni je przed wilgocią. Włosy są 3 razy gładsze, niesforne loczki poskromione, nawet przy dużej wilgotności powietrza.  Nie mogę ocenić jej działania na loczki, ponieważ takowych nie posiadam. Mogę natomiast z całą pewnością stwierdzić, że włosy są odżywione, gładkie i lśniące. Super się rozczesują. Tutaj ewidentnie widać wzmocnienie włosów - są w wyraźnie lepszej kondycji przy regularnym stosowaniu. Nie obciąża włosów - jest super lekka. Zapach - zabójczy. Ma jednak dwa minusy - słaba wydajność oraz cena. Ja myję włosy praktycznie codziennie dlatego nie jest to dla mnie zbyt opłacalna inwestycja. Otrzymujemy tu tylko 150 ml produktu za cenę około 17-18 zł. Jeśli ktoś jednak nie myje włosów codziennie to uważam, że to całkiem dobra opcja.

Podsumowując- gdyby Garnier był tańszy/ w większej pojemności na pewno to jej bym używała na co dzień. Ze względu jednak na powyższe wady wybieram zdecydowanie Gliss Kur :) Starcza mi on na około miesiąc stosowania (w przeciwieństwie do Garniera którego zużyłam w zaledwie 2 tygodnie!).

Macie jakiś swoich ulubieńców w tej kategorii? Dajcie znać - chętnie wypróbuję wszystko co się u Wad sprawdza i dobrze Wam służy!

Przypominam o konkursie który ma miejsce na blogu do niedzieli! Baner konkursu jest po prawej stronie :)

23 komentarze:

triki

Triki na makijaż oczu których do tej pory nie znałaś!

14:44 Unknown 22 Comments


Postanowiłam rozpocząć cykl trików kosmetycznych na moim blogu. Co jakiś czas będę publikować post dotyczący sztuczek makijażowych/ pielęgnacyjnych na dany problem/element twarzy. Na pierwszy ogień idą oczy!

Oczy to chyba jedyny element twarzy, który malują wszystkie kobiety - bez wyjątku! (o ile oczywiście w ogóle się malują :p). Postanowiłam szerzej zająć się tematem makijażu oka i przedstawić Wam kilka trików, z których sama praktycznie codziennie korzystam i które na pewno trochę ułatwią Wam życie. Gotowe? Do dzieła!



1. Przy malowaniu rzęs odbił Nam się tusz pod łukiem brwiowym
Nic trudnego - łapiemy za patyczek do czyszczenia uszu (do czego nie jest on wcale stworzony), zanurzamy go w odrobinie płynu micelarnego, ocieramy nadmiar o rękę aby nie był zbyt mokry, przykładamy do miejsca w którym odbił Nam się tusz i obkręcamy delikatnie wokół własnej osi - gotowe :D
P.S. Tego sposobu można też użyć na pomalowanie sobie przez przypadek powieki tuż nad rzęsami jednak musicie poczekać około 10 min aż tusz na 100% zaschnie :) btw. nie znoszę jak dziewczyny mają pomalowaną powiekę nad rzęsami przypadkowo przez tusz i nic z tym nie robią. Kobitki dajcie spokój - to WIDAĆ!
P.S.2. Jeśli to stało się na pomalowanych, wycieniowanych cieniami oczach to poczekaj aż tusz zaschnie, a następnie spróbuj delikatnie odkleić tą zaschniętą kropeczkę paznokciem. Przy jeszcze mokrym tuszu tylko ją rozmażesz! Przy suchym natomiast powinno Ci się udać bez bólu ją ściągnąć.

2. Mam krótkie rzęsy
Malujemy oko z perspektywy "od dołu". Oznacza to, że malując je, nie patrzymy do lusterka na wprost, ale podchodzimy bardzo blisko niego i odchylamy głowę do tyłu, tak abyśmy mogły sięgnąć tuszem aż do podstawy rzęs. Jest to bardzo ważne, ponieważ dzięki temu malujemy je od samej nasady aż po końce i na całej długości podkręcamy. Dodatkowo nie malujemy sobie przy tym powieki. Rzęsy wydają się wtedy dłuższe :)

3. Mam cienkie, krótkie rzęsy
Wspomóż je bazą pod tusz (np ta z Eveline, którą opisywałam tu i jest super) oraz... pudrem! Najpierw nakładamy bazę, następnie lekko opruszamy pudrem i tuszujemy :) Rzęsy wydają się grubsze i dłuższe.

4. Mam rzadkie rzęsy
Możesz je optycznie zagęścić poprzez narysowanie czarnej kreski kredką tusz nad rzęsami (ma być bardzo cienka) oraz na górnej linii wodnej. Kreskę na powiece rozcierasz delikatnie skośnym pędzelkiem do cieni :)
Btw. ten trik również wygląda zabójczo w makijażu jasnych oczu - niebieskich, zielonych. Dodaje spojrzeniu głębi i sprawia, że jest mega przyciągające :D

5. Posklejane rzęsy
Rozczesujemy. Możemy to wykonać czystą szczoteczką do tuszu, szczoteczką do brwi lub... dla mega dokładnego rozdzielenia pęsetą. Tu jednak zalecam szczególną uwagę! Robię to czasem w przypadku pojedynczych posklejanych rzęs, ale musicie bardzo uważać, aby nie włożyć sobie pęsety do oka. Róbcie to BARDZO blisko lusterka, starajcie się łapać za końcówki rzęs. Osoby z wadą wzroku nie powinny tego robić!

6. Mam małe oczy
Tutaj pomocne są dwie rady (nie będę się na ten temat rozpisywać bo można by było napisać tu osobny post). Po pierwsze pamiętajmy o rozjaśnianiu wewnętrznego kącika. Po drugie nie nakładamy ciemnych cieni na całe oko, a tylko w zewnętrznym kąciku. A jednak jeszcze dwie rady: nie malujemy kreski eyelinerem od wewnętrznego kącika tylko dopiero od momentu, w którym zaczynają się rzęsy (linia ta ma być bardzo cienka tak, aby nie widać było gdzie się zaczyna i stopniowo być pogrubiana w stronę zewnętrznego kącika oka). Druga - nie malujemy czarnej kreski na dolnej linii wodnej, ponieważ to pomniejsza oko (chyba że jest to element makijażu smoky i rozcieramy taką kreskę cieniami na dolnej powiece).

7. Jak namalować kreskę na górnej linii wodnej?
Malujemy kreskę eyelinerem na zalotce :D I dociskamy - gotowe (dla wprawionych w używaniu zalotki). Przy braku zalotki, przyciskamy górną powiekę do górnej kości oczodołu - naszym oczom ukazuje się wtedy górna linia wodna :)

8. Nie wiem jaki kształt powinna mieć kreska namalowana eyelinerem
Odpowiedź: powinna być przedłużeniem dolnej powieki. Zwróćcie uwagę na to, aby nie była zbyt bardzo wyciągnięta na zewnątrz. Brzydko to wygląda.

9. Kreska namalowana eyelinerem trochę mi nie wyszła
Weź patyczek kosmetyczny i nałóż na niego odrobinę korektora pod oczy. Zmyj kreskę w zewnętrznym kąciku (tam gdzie Ci nie wyszła), a następnie namaluj tak jak chciałaś na początku. Dzięki użyciu korektora zamiast płynu micelarnego nie będziesz musiała już nic domalowywać.

10. Przy makijażu ciemnymi cieniami osypują się one na policzek
Ten trik już pewnie większość z Was zna. Dla tych co nie znają - przed zrobieniem ciemnego makijażu nakładamy dużą ilość sypkiego pudru na policzki i nad policzkami (pod okiem). Gdy podczas malowania osypie Nam się tam cień, po prostu zmiatamy to wszystko szerokim, miękkim pędzlem i gotowe.
P.S. Przy makijażu smoky dbamy o to, aby zacząć od oczu, a następnie, gdy oczy są już gotowe, wykonywać makijaż twarzy (czyli podkład itd).

11. Mam cienie pod oczami
Użyj dobrego kremu pod oczy. Następnie nałóż korektor pod oczy. Lekko wklepuj go palcami i pamiętaj, że powinien być o ton jaśniejszy od Twojego podkładu oraz kończyć się na linii kości policzkowych. Zagruntuj pudrem w kamieniu lub sypkim. 
Ważne - nie nakładaj na cienie pod oczami podkładu! Skóra w tym miejscu jest na to zbyt delikatna i nawet najlżejszy podkład nie jest do tego odpowiedni! 

12. Tusz szybko mi zasycha
Zasycha Ci pewnie dlatego, że za każdym razem wpychasz tam powietrze. Wiele kobiet nabierając tusz wkłada szczoteczkę do środka, a następnie kilka razy wkłada ją i wyciąga (jak przy ubijaniu masła). Ważne jest, aby tego NIE ROBIĆ! Jeśli chcesz nabrać więcej tuszu włóż szczoteczkę do niego, a następnie postaraj się obkręcić nim dookoła o ścianki. Dzięki temu nabierzesz tusz bez wpychania powietrze do środka.
Drugi trik - jeśli chcesz przy jednym nabraniu tuszu dokładnie wymalować rzęsy i masz okrągłą szczoteczkę do tuszu (w sensie, że nie jest wygięta w kształt półksiężyca) to możesz podczas malowania obkręcać ją równocześnie dookoła własnej osi. Dzięki temu uniesiesz rzęsy i równocześnie skorzystasz z całego tuszu który jest na szczoteczce :) To ogranicza ilość powietrza, która dostaje się do tuszu, ponieważ nabierasz go wtedy tylko raz podczas każdego malowania, a nie kilka razy :) Resztką pomaluj dolne rzęsy - nie zapominajcie o nich bo to dodaje spojrzeniu głębi. Ważne, aby nie były jednak przemalowane więc jednokrotne przeciągnięcie ich resztką tuszu po pomalowaniu górnych rzęs w zupełności wystarczy.
Dodatkowo nadmiar tuszu z końcówki szczoteczki nie powinien być obcierany o tusz - zdejmij go chusteczką. W przeciwnym razie ten zaschnięty tusz na wierzchu opakowania wpychasz do środka za każdym razem, gdy wkładasz tam szczoteczkę, przez co mogą pojawić się w tuszu grudki i szybciej będzie on zasychał!

13. Tusz już zasechł...
Wtedy wystarczy dolać do niego 3-4 krople płynu micelarnego lub płynu do demakijażu oczu. Następnie zamknij go i poturlaj przez chwilę po stole :) Gotowe - tusz jak nowy. Ten sposób przedłuża życie maskary o około 2-3 tygodnie. Pamiętajmy jednak, że nie można tego robić w nieskończoność i nie powinnyśmy używać tuszu dłużej niż 6 miesięcy :)
P.S. Można oczywiście użyć do tego również Duraline (np z Inglota). To samo można zrobić z żelowym eyelinerem, który troszkę przysechł.
P.S.2 Można również podgrzać tusz suszarką :D

14. Mam uczulenie na płyn dwufazowy do demakijażu
Po zmyciu wodoodpornego makijażu tym płynem przemyj oczy czystą wodą :D voila - już nic nie szczypie :) Jeśli jednak nadal uznasz, że jest beznadziejny użyć go do mycia pędzli :)

15. Nie mogę zmyć eyelinera
Przed zmywaniem makijażu wacikiem, namocz go wodą, wyciśnij a następnie nałóż mleczko do demakijażu. Eyeliner czy tusz zejdą o niebo lepiej :)


To już wszystkie moje rady. Macie jeszcze jakieś? Piszcie koniecznie!




22 komentarze:

Co zamierzam testować w tym miesiącu?!

10:19 Unknown 21 Comments


Na wstępie przypominam o konkursie - baner z boku bloga!

W kwietniu do mojej kosmetyczki trafiło kilka produktów - jedne były wynikiem czających się na mnie w drogeriach "okazji", inne długo poszukiwanymi zachciankami :D

1. Rozjaśniający spray do włosów blond John Frieda Sheer Blonde

Nadchodzi lato w związku z tym chciałam rozjaśnić trochę moje końcówki. Wcześniej farbowałam włosy zwykłą farbą, ale nie służy im to, szczególnie, że są długie i jasne. O tym spray usłyszałam od koleżanki, której kiedyś zapytałam czy farbuje włosy, a ona na to, że nie, tylko psika tym sprayem. Chciałam go kupić od razu ale cena - 59 zł w Rossmannie była dla mnie trochę zaporowa jak na produkt, który nie wiadomo czy się u mnie sprawdzi. Teraz w Hebe była na niego jednak przecena i kosztował 35 zł więc postanowiłam sięskusić :D Co z tego wyjdzie? Zobaczymy! Trochę boję sięgo użyć, ponieważ ja do takich rzeczy mam dwie lewe ręce...  Producent zapewnia, że po 3-5 użyciach włosy są wyraźnie rozjaśnione... zobaczymy. Nie nadaje się do włosów ciemniejszych niż blond! Niedługo dodam zdjęcia z efektami :D

2. Tonik Tołpa Białe Kwiaty

Na co dzień nie używam toników jednak o tym naczytałam się wiele dobrego - i na wizażu i na innych blogach. Ostatnio pokochałam kosmetyki Tołpy ze względu na składy i działanie ich produktów w związku z tym postanowiłam kilka przetestować. Jak przeczytać można tu uwielbiam ich krem - miód więc mam nadzieję, że i ten produkt mnie nie zawiedzie. Tonik ma za zadanie nawilżać i tonizować. Jest w formie sprayu, który łatwo rozpylić na całej buzi. Przyznam, że używam go już 2-3 dni i faktycznie działa. Kiedyś po umyciu buzi była ona ściągnięta i bardzo sucha. Po popsikaniu tym tonikiem nie muszę nakładać kremu natychmiastowo po umyciu twarzy, mogę spokojnie poczekać pół godziny, godzinę. Zobaczymy co będzie dalej :)

3. Szampon Petal Fresh Organics Color Protection

Szampon jest z firmy Organics i widnieje na nim naklejka produkt organiczny. Nigdy nie stosowałam ich jako produktów do włosów (boję się, że po prostu nie będą działać). Ostatnio jednak bardzo zaskoczyły mnie szampony Yves Rocher (na plus) w związku z tym postanowiłam iść dalej tą drogą i spróbować szamponu organicznego.

4. Olejek regenrujący do twarzy Evree

Tutaj przyznam, że jest to długo wyczekiwany przeze mnie produkt :D Naczytałam się o tych olejkach mnóstwo pozytywnych opinii i postanowiłam sama spróbować - testuję już tydzień i jestem ZACHWYCONA - jak bardzo? Na pewno doczeka się on osobnego posta. Moja skóra po leczeniu Izotretynoiną jest dość sucha, wrażliwa, zaczerwieniona i potrzebuje regeneracji. Ten olejek działa cuda. Można go stosować na kilka sposobów więc każdy znajdzie coś dla siebie :) Nadaje się do każdego rodzaju skóry

5. Krem pod oczy Dermedic Hydran Hialuro

Mam już 26 lat w związku z tym moim oczom należy się jakaś pielęgnacja - padło na ten krem. Zobaczymy czy sobie poradzić (choć w sumie ja nie wiele też oczekuję w tym zakresie)

6. Tusz do rzęs Estee Lauder Sumptuous Bold Volume

Lubię tusze od Estee Lauder, choć moim ukochanym jest Dior. Miniaturkę tego tuszu można było kupić w sklepie stacjonarnym za 29 zł więc się skusiłam. Na KWC go chwalą. Zobaczymy co z tego wyjdzie

7. Cień w kredce Bobbi Brown kolor Sand Dune

Kultowy produkt Bobbi Brown w końcu trafił w moje ręce w postaci miniaturki. Jest to zwykły jasny brąz do używania na co dzień. Bardzo jestem ciekawa jak się u mnie sprawdzi



8. Lakiery do paznokci Vipera nr 235 oraz 540

Wybrałam 2 kolory - czerwony z migoczącymi drobinkami - pięknie wygląda na paznokciach oraz szary z nutą koloru bzu - również prezentuje się pięknie. Pomalowałam już nimi paznokcie co widać na zdjęciu :) Pigmentacja lakierów jest bardzo dobra. Spokojnie wystarczy jedna warstwa! Ja jednak zawsze maluję dwie więc i tym razem tak zrobiłam. Zobaczymy jak z ich trwałością :)


9. Lakier do paznokci Colour Alike nr 521

Skusiłam się na ten lakier tylko dlatego, że kiedyś jedna z moich koleżanek na uczelni miałam nim pomalowane paznokcie i wydał mi się to naprawdę piękny kolor! Odcień jest boski, dokładnie taki jakiego poszukiwałam - jasny róż. Lubię klasykę na paznokciach.

10. Podkład Estee Lauder Perfectionist

Jest to podkład, który zawiera w sobie serum co ma sprawić, że jest bardziej pielęgnacyjny od innych. Myślę, że ja jestem na niego jeszcze trochę za młoda ale moja mama go właśnie testuje i jest zachwycona. Wcześniej posiadała też kultowy Estee Lauder Double Wear oraz Estee Lauder Double Wear Light. Pierwszy wysuszał, drugi miał za słabe krycie. Perfectionist pod względem krycia znajduje się pomiędzy nimi i nie jest aż tak wysuszający jak zwykły Double Wear. Zobaczymy jak przy dłuższym stosowaniu :)

O matko... miało być krótko a jak zwykle wyszła epopeja. Przepraszam - jeśli jednak dotrwałyście do końca dajcie znać czy próbowałyście któregoś  z tych produktów i czy się u Was sprawdził!!!


21 komentarze:

UWAGA KONKURS!!!

16:33 Unknown 20 Comments


Witajcie dziewczyny. Zgodnie z zapowiedziami ogłaszam dziś Świąteczny konkurs!

Do wygrania są dwa zestawy:

1. To woda toaletowa Intimissimi Innocente (50 ml) oraz ozdoba do torebki/kluczy
2. Róż w tincie do policzków i ust z firmy Modelco Rosy Red (10 ml) oraz szminka do ust Revlon ColorBurst w kolorze Plum

Wszystkie kosmetyki są oczywiście nowe i zafoliowane!


A teraz najważniejsze - co trzeba zrobić, żeby wziąć udział w konkursie?

1. Pokażcie mi swój pomysł na wiosenny makijaż! (dla chętnych = dodatkowy los)
Wystarczy jedno Wasze zdjęcie w zrobionym przez Was makijażu - może to być zarówno makijaż dzienny, delikatny jak i mocniejszy, wieczorowy. Na propozycje czekam do 12 kwietnia do godziny 24:00 :)
Mój adres e-mail pod który możecie nadsyłać zdjęcia:
realcosmetics4u@gmail.com 

 Nie zapomnijcie w mailu zawrzeć informacji, który zestaw wybieracie! :)

2. Polubcie moją stronę na facebooku : 

https://www.facebook.com/realcosmetics4u?fref=nf

3. Udostępnijcie post o konkursie z mojego bloga poprzez facebook 

4. Zaobserwujcie mojego bloga

Punkty 2,3 oraz 4 są obowiązkowe aby wziąć udział w konkursie

Nie zapomnijcie podać w mailu:

1. Zestawu który wybieracie
2. Na facebooku lubię Twojego bloga jako...
3. Obserwuję Twojego bloga jako...

Ogłoszenie wyników konkursu - 13 kwietnia do 24:00

Zwycięzców wybieram ja spośród tych makijaży, które najbardziej mi się spodobają :)

Spełnienie wszystkich 4 punktów uprawnia do wzięcia udziału w konkursie! Powodzenia wszystkim :)

20 komentarze:

izotretynoina

Czego nie wiesz o Izotretynoinie a powinnaś

17:42 Unknown 186 Comments

Wokół Izotretynoiny, która jest substancją czynną leków takich jak Izotek, Aknenormin, Roaccutane oraz Axotret krąży wiele mitów. Dermatolodzy zwykle nie tłumaczą dokładnie przed leczeniem czym właściwie jest ta substancja i jak może wpłynąć na kondycję Naszego ciała. Oto kilka informacji, które nie są zbyt nagłaśniane, a zdecydowanie powinnyście o tym wiedzieć!


Co to właściwie jest Izotretynoina?

Jest to pochodna witaminy A, należąca do grupy tzw. retinoidów. W niewielkich ilościach jest ona naturalnie wytwarzana przez Nasz organizm.

Jakie są nazwy handlowe tego leku?



Aknenormin, Axotret, Curacne, Isoderm, Izotek, Roaccutane, Tretinex

W jaki sposób działa na trądzik?

1. Hamuje nieprawidłowe różnicowanie się komórek naskórka w obrębie meszka włosowego i ich nieprawidłowe złuszczanie poprzez przyspieszenie wymiany zewnętrznych warstw naskórka.
2. Hamuje nadmierną produkcję łoju.
3. Hamuje kolonizację meszków włosowych i przewodów wyprowadzających gruczoły łojowe przez bakterie Propionibacterium Acne
4. Wpływa na układ immunologiczny hamując powstawanie stanów zapalnych

Do czego jeszcze stosuje się Izotretynoinę?

W dermatologii wykorzystuje się ją również w leczeniu łuszczycy, łupieżu czerwonego mieszkowego, choroby Dariera, rybiej łuski i innych zaburzeń rogowacenia, pierwotnie skórnych chłoniaków T-komórkowych, a także w łojotoku.

Co powinniśmy wiedzieć zanim zaczniemy kurację?


Decyzja o rozpoczęciu leczenia powinna być podjęta wspólnie przez lekarza dermatologa oraz pacjenta po uprzednim uświadomieniu pacjenta o wszystkich potencjalnych skutkach ubocznych oraz niedogodnościach związanych z terapią. Zanim rozpocznie się leczenie Izotretynoiną powinno się najpierw spróbować innych preparatów takich jak antybiotyki stosowane zewnętrznie, antybiotyki doustne (tetracyklina) oraz Izotretynoina do stosowania zewnętrznego. Dopiero gdy takie leczenie nie przyniesie oczekiwanych rezultatów po upływie 6 miesięcy należy rozważyć doustne leczenie retinoidami. Należy powiadomić lekarza o chorobach pacjenta takich jak astma, cukrzyca, choroby wątroby, serca lub nerek oraz wszystkich lekach, które przyjmuje się na stałe. Lekarz powinien poinformować pacjenta, że leczenie Izotretynoiną jest DŁUGIE  (6-9 miesięcy) i DROGIE. Wymaga comiesięcznych badań krwi, wizyt lekarskich, stosowania specjalnych kremów. Ponadto sam lek jest również bardzo drogi - 60 tabletek po 20 mg (czyli opakowanie na miesiąc leczenia) kosztuje zależnie od wybranego odpowiednika od 100-150 zł. 

Dla kobiet planujących leczenie ważny jest również fakt, że Izotretynoina działa teratogennie (uszkadzająco) na płód. Przez cały okres leczenia oraz miesiąc po należy przyjmować doustne środki antykoncepcyjne oraz najlepiej zastosować jeszcze drugą, dodatkową, mechaniczną metodę antykoncepcji.

Jakie jest dawkowanie?


Typowa dawka w ciągu całego cyklu leczenia to 120-150 mg/kg masy ciała. Zwykle stosuje się dawkę 40-60 mg na dobę. Nie powinno się stosować zbyt małej dawki leku, ponieważ może prowadzić do nawrotów trądziku. Nie można również przekraczać dawki 150 mg/kg, ponieważ może prowadzić do nieodwracalnych skutków ubocznych. Nawet jeśli trądzik nie zniknął całkowicie po zakończeniu leczenia nie należy przyjmować większej dawki leku, ponieważ na ostateczny skutek trzeba poczekać do miesiąca od zakończenia terapii.


Jaka jest skuteczność leczenia?


Leczenie izotretynoiną daje około 70% szanse wyleczenia z trądziku na stałe. W ciągu 3 lat od zakończenia leczenia u niektórych chorych trądzik powraca i konieczna jest kolejna seria leczenia doustną Izotretynoiną lub innymi środkami. Nawroty występują częściej u osób, które leczyły się mniejszymi niż zalecane dawkami leku oraz u tych, u których początkowo trądzik był bardzo ciężki (nawrót jednak zawsze ma łagodniejszą postać).

Jak wchłania się Izotretynoina i jak długo utrzymuje się w Naszym organizmie?

Wchłaniana jest przez układ pokarmowy w zmiennym stopniu; zależnie od posiłku (wraz z produktami tłuszczowymi lepiej). W 99,9% wiąże się z białkami osocza i osiąga w naskórku stężenia stanowiące około 50% stężenia w surowicy. Jej okres półtrwania w osoczu krwi wynosi średnio 19h, a jej metabolitów średnio 29h. Po upływie dwóch tygodni od zakończenia leczenia izotretynoina uzyskuje stężenie właściwe dla endogennych retinoidów.

Jak izotretynoina wpływa na organy wewnętrzne?

Podczas stosowania leku wątroba jest obciążona, dlatego wspomaga się ją stosując preparaty obniżające poziom cholesterolu (nie wolno w trakcie kuracji spożywać alkoholu oraz powinno się ograniczyć spożycie bogatotłuszczowych posiłków). Zwiększone stężenie kinazy kreatynowej (enzym) może powodować bóle mięśni i stawów dlatego zaleca się ograniczenie wysiłku fizycznego. Izotretynoina osłabia układ immunologiczny co może prowadzić do pojawienia się infekcji dróg moczowych. Wszystkie te skutki uboczne ustępują w ciągu miesiąca od zakończenia leczenia. Gdy wyniki krwi (cholesterol, ALT, AST) zwiększą się poza normę zaleca się zmniejszenie dawki leku, a jeśli to nie spowoduje ich powrotu do normy zaleca się natychmiastowe zaprzestanie leczenia.

Jakie są skutki uboczne? 

Objawy występujące bardzo często - u ponad 10% pacjentów: (czyli u 10 na 100 osób)
Suchość i swędzenie skóry
Zapalenie czerwieni warg
Zapalenie skóry
Miejscowe złuszczanie naskórka
Wysypka rumieniowa
Nadwrażliwość skóry (ryzyko urazu w wyniku tarcia)
Suchość oczu i podrażnienie oczu
Zapalenie spojówek i powiek
Bóle stawowo-mięśniowe
Ból pleców (szczególnie u pacjentów w wieku dojrzewania)
Zwiększenie aktywności aminotransferaz (ALT, AST) i stężenia trójglicerydów (TG) w surowicy krwi 
Niedokrwistość, przyspieszone OB, nieprawidłowa liczba płytek (obniżona lub podwyższona)
Objawy występujące często – od 1% do 10% pacjentów:

Krwawienie z nosa, suchość błony śluzowej nosa, zapalenie jamy nosowo-gardłowej

Bóle głowy

Zwiększenie stężenia cholesterolu i glukozy we krwi
Zmniejszenie liczby białych krwinek (neutropenia)
Obecność krwinek i białka w moczu

Objawy występujące rzadko – od 0,1% do 0,01% pacjentów:

Skórne reakcje alergiczne i reakcje anafilaktyczne

Łysienie

Objawy występujące bardzo rzadko – rzadziej niż u 0,01% pacjentów:
Zaostrzenie trądziku
Trądzik piorunujący
Zakażenia skóry i błon śluzowych bakteriami Gram-dodatnimi
Skręcanie się włosów i nadmierne, nietypowe owłosienie
Kruchość i łamliwość paznokci
Zapalenie wału paznokciowego (zanokcica)
Nadmierne tworzenie się ziarniny, ziarniniak ropotwórczy
Przebarwienia skóry
Reakcje nadwrażliwości na światło
Zwiększona potliwość
Powiększenie węzłów chłonnych
Cukrzyca
Hiperurykemia (zwiększone stężenie kwasu moczowego w surowicy krwi)
Zaburzenia zachowania, zaburzenia psychotyczne
Myśli samobójcze i próby samobójcze
Łagodne nadciśnienie wewnątrzczaszkowe ( przy skojarzeniu leku z antybiotykami z grupy Tetracyklin)
Drgawki
Senność
Niewyraźne widzenie
Pogorszenie widzenia w ciemności
Ślepota barw (niedobór widzenia kolorów)
Światłowstręt
Nietolerancja soczewek kontaktowych, zapalenie rogówki
Upośledzenie słuchu
Zapalenie naczyń (np. zapalenie ziarniniakowe Wegenera, alergiczne zapalenie naczyń)
Skurcz oskrzeli (szczególnie u pacjentów z astmą), chrypka
Zapalenie okrężnicy, zapalenie jelita krętego
Krwotoki żołądkowo-jelitowe, biegunka krwotoczna
Choroba zapalna jelit
Zapalenie trzustki
Zapalenie wątroby
Zapalenie stawów, zwapnienie więzadeł i ścięgien, przedwczesne zrastanie nasad kości długich, wyrośla kostne (hiperostoza)
Zmniejszenie gęstości kości
Zapalenie ścięgien
Zapalenie kłębuszkowe nerek
Zwiększenie aktywności kinazy kreatynowej we krwi
Nudności
Złe samopoczucie

Izotretynoina a depresja

Na temat związku izotretynoiny z depresją przeprowadzono wiele badań, jednak żadne z nich nie wykazało związku przyczynowo - skutkowego pomiędzy podawaniem retinoidów a występowaniem depresji. Wykazano, że myszy płci męskiej poddane leczeniu wykazują zachowania, które w tej grupie uznaje się za świadczące o depresji. Nie wykazano natomiast tego związku u ludzi. W wielu badaniach stwierdzono wpływ Izotretynoiny na obniżenie się tempa przemian metabolicznych w mózgu. Takie objawy występują jednak w naszym organizmie również naturalnie i nie mają żadnego wpływu na pojawienie się depresji. Badania Douga Bremnera z użyciem PET sugerują średnio 21-procentowy spadek aktywności płata czołowego mózgu u osób uprzednio leczonych izotretynioną, natomiast nie wynika z nich aby izotretyniona miała jakikolwiek wpływ na subiektywne odczucie depresji wg skali Hamiltona. Odsetek osób chorujących na depresję w społeczeństwie krajów wysokorozwiniętych waha się w granicach 8-11 %. U pacjentów poddanych leczeniu Izotretynoiną w szeroko zakrojonych badaniach odsetek ten wynosił 7-12%. 


Izotretynoina a inne leki oraz preparaty przeciwtrądzikowe

Nie powinno się stosować łącznie z izotretynoiną żadnego doustnego antybiotyku z grupy tetracyklin z powodu zwiększonego ryzyka wystąpienia łagodnego nadciśnienia śródczaszkowego i w związku z tym objawów ze strony układu nerwowego. W trakcie leczenia zakazane jest również używanie środków przeciwtrądzikowych (żeli, kremów, maseczek, podkładów) ponieważ może to prowadzić do nadmiernego wysuszenia skóry, powstawania ran, zaczerwienień i nadwrażliwości skóry.

Podczas kuracji należy również zrezygnować ze wszystkich zabiegów przeprowadzanych w gabinetach kosmetycznych oraz przede wszystkim z peelingów złuszczających, kwasów, mechanicznego złuszczania, laserów oraz preparatów rozjaśniających skórę.

Mam nadzieję, że te rady okażą się Wam pomocne w podjęciu decyzji o leczeniu.

Gdybyście miały jeszcze jakieś sugestie lub pytania śmiało piszcie w komentarzach!



186 komentarze: