makijaż
Zdjęcia makijażu wykonanego tymi kosmetykami możecie zobaczyć TUTAJ
Róż Bobbi Brown i rozświetlacz Revlon - recenzja
Róż i rozświetlacz to nieodzowne elementy mojego codziennego makijażu. Moja kolekcja tej kategorii kosmetyków przyprawia o zawrót głowy więc oszczędzę Wam tego widoku, ale przedstawię Wam moich dwóch ulubieńców. Zapraszam!
Na pierwszy ogień - róż w kremie Bobbi Brown
Nienawidzę róży w kremie. Ich nakładanie doprowadza mnie do szału, wiecznie robię sobie jakieś smugi, policzki a la lalka barbie, plamy. No totalny dramat. Kupiłam kiedyś róż z MACa w kremie i rzuciłam go w kąt po kilku użyciach, ponieważ naprawdę nie dało się nim umalować (tzn. pewnie się dało tylko ja jestem na tyle nieudolna, że nie potrafię). Jednak do rzeczy... Zakupując zestaw kilku małych pojemności produktów z Bobbi Brown, trafił mi się m.in. róż w kolorze Pale Pink. Oczywiście w kremie. Nie byłam z tego zbytnio zadowolona i przez jakieś dwa tygodnie w ogóle go nie dotknęłam, gdyż z góry założyłam, że to nie dla mnie. Jednak pewnego dnia postanowiłam go spróbować. Pierwsza próba to oczywiście totalna klapa. Wyglądałam jak ruska baba (nie obrażając rosyjskich kobiet). Pozbierałam się jednak szybko i spróbowałam jeszcze raz. Powiedziałam sobie - dobra, tym razem mniejsza ilość. Efekt mnie powalił. Róż wygląda pięknie, o ile nałożony jest w rozsądnej ilości - ja nakładam palcem po dwóch obrotach po kółeczku różu. Różnica pomiędzy Bobbi a MACiem jest taka, że Bobbi rozsmarowuje się w magiczny sposób. Gdy nałożycie go na policzek pod palcami ma idealną, pudrową konsystencję. Nie sposób rozsmarować go nie równo lub zrobić sobie plamy (naprawdę!), ponieważ nie zasycha zbyt szybko. Efekt jaki daje na naszej skórze to odrobinę mokro wyglądający, świeży make up - wprost idealny na lato. Róż utrzymuje się na skórze caluteńki dzień, aż do zmycia makijażu. Nie powoduje powstawania zaskórników ani wyprysków. Nie spływa z buzi nawet w ciepły dzień. Zaznaczę tutaj jednak, że na policzkach mam cerę suchą. Dla mnie to idealne rozwiązanie, gdyż dzięki temu moja skóra cały dzień wygląda świeżo i promiennie, bez żadnych poprawek w ciągu dnia. Nie czuję uczucia ściągnięcia nawet po 16 godzinach noszenia makijażu! Dodam, że róż wygląda na policzkach pięknie nawet po popołudniowej drzemce. Kosmetyk ten trafił na listę ulubieńców maja, o których mogliście przeczytać tutaj, więc niech to świadczy o tym jak bardzo jestem z niego zadowolona (w przeciwieństwie do tuszu z tej marki, którego nie znoszę). Inna możliwość użycia tego produktu to nałożenie go na usta. I za to kocham ten kosmetyk. Nie muszę zastanawiać się nad wyborem odpowiedniego odcienia szminki, który będzie pasował do koloru moich policzków, gdyż używając jednego produktu na usta i policzki dostaję idealne "zgranie" makijażu. Minus jeśli chodzi o usta jest taki, że produkt na nich nie zasycha w związku z tym trzeba na niego uważać, bo może się rozmazać.
Cena - 120 zł za pełnowymiarowy produkt.
Rozświetlacz Revlon
Ta marka wypuściła jakiś czas temu dwa róże z drobinkami, które dla mnie jednak lepiej służą jako rozświetlacze, gdyż mają wiele drobinek. Kosmetyk bardzo pyli, nie jest zbyt wydajny, dużo nakłada się go na pędzel, więc radzę robić to oszczędnie. Dlaczego tak go lubię? Ponieważ jest idealny do rozświetlania kości policzkowych. Daje naprawdę piękny efekt! Zaznaczam jednak, że ja lubię efekt rozświetlenia. Co prawda nie do końca widzi mi się wyglądanie jak choinka, ale nie lubię matowych policzków. Dla osób, którym podoba się taki efekt, ten kosmetyk będzie idealny. Dla mnie dużym plusem jest też fakt, że paski są bardzo zróżnicowane kolorystycznie. Pierwszy kolor jest biały, więc można nim rozświetlić praktycznie wszystko - od wewnętrznego kącika oka po łuk kupidyna i policzki. Drugi to jasny, cukierkowy róż - piękny do stworzenia naturalnego, codziennego, dziewczęcego looku. Reszta kolorów wpada w ciepłe brązy co sprawia, że nada się Nam idealnie do użycia go z bronzerem i ja właśnie w tej opcji najbardziej lubię używać tych 3 pozostałych pasków.
To co jednak zastanawia mnie przy tym produkcie to... cena. 60 zł za taki kosmetyk to naprawdę dużo za dużo w mojej opinii. Ja kupiłam je na promocji w Rossmannie -50% i w tej opcji bardzo się opłacały. Nigdy nie dałabym za ten kosmetyk pełnej ceny, ponieważ prawda jest taka, że dużo bardziej wydajny i łatwiejszy w użyciu produkt zakupimy w MACu, a różnica cenowa nie jest aż tak duża (nie wspominając już o kosmetykach MUR czy The Balm).
Zdjęcia makijażu wykonanego tymi kosmetykami możecie zobaczyć TUTAJ
Używałyście tych kosmetyków? Jesteście z nich zadowolone?
Już teraz możecie śledzić mnie na Instagramie :) (lewy górny róg bloga!)
Już teraz możecie śledzić mnie na Instagramie :) (lewy górny róg bloga!)
nie miałam okazji ich używać ;D
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że nie dodałaś zdjęcia efektu tego różu w kremie :)
OdpowiedzUsuńTo sa tak zwane fora pro ana (anoreksja) lub pro mia (bulimia), są to takie ruchy, które uważają, że te choroby to nie choroby,a styl życia i że jest to zupełnie normalne, nawet do tego namawiają. Anorektyczki mają nawet takie hasło: "Jesteś tym co zjesz".
Podlinkowałam już post gdzie można zobaczyć efekt makijażu tym różem :)
UsuńFajny efekt końcowy ;) .. osobiście nie używam różu (jeszcze :D) bardziej bronzer a i tak sporadycznie :)
OdpowiedzUsuńRóż jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńJezu jaki świetny! Od dawna szukałam czegoś tak bardzo delikatnego, a po zastosowaniu wyglądającego na naturalny rumieniec. Mam bardzo, ale to bardzo bladą cerę od zawsze, a teraz zrobiła mi się jeszcze bladsza przez moje złe wyniki morfologii.. więc sama rozumiesz, nie chce wyglądać jak kościotrup aż tak bardzo :)
OdpowiedzUsuńJak chcesz dostać się na takie forum musisz z najmniejszymi szczegółami opisać swoją historię, załączyć zdjęcia itp. Potem adminki rozpatrują Twoją prośbę i podejmują decyzję :)
Rodzice często nie mają na tyle odwagi, aby przyznać się do błędów, chcą być idealni, a jeśli są idealni to ich wychowanie również, czyli dziecko idealnie się zachowuje, bezproblemowe i jak tu teraz wytłumaczyć jakąś tam anoreksje? To po prosu nie możliwe..
Twój komentarz się trochę urwał, ale mogę domyślać się co chciałaś napisać :)
Ja również długo szukałam czegoś co da naturalny efekt :) i znalazłam właśnie ten!
UsuńPajnie się prezentują;) a makijaż śliczny ;)
OdpowiedzUsuńPrzy moderacji połowy z tego co napisałaś nie było :O
OdpowiedzUsuńFajny ten rozświetlacz, jakoś wcześniej go nigdzie nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńJa widziałam go już wcześniej ale cena mnie odstraszała :)
UsuńNie miałam okazji testować;]
OdpowiedzUsuńnie testowałam a nawet powiem więcej, rzadko używam różu
OdpowiedzUsuńw sumie to kilka razy w życiu mi się to zdarzyło ;) nie jestem perfekcyjna
w makijażu, ale człowiek uczy się na błędach prawda? powinnam
zacząć częściej się malować, by sprawdzić czy pasuje to do mojej buzi :)
pozdrawiam cieplutko myszko :*
ayuna-chan.blogspot.com
Ja uważam, że róż to ważna część makijażu - ożywia buzię i sprawia że wyglądamy młodziej i na bardziej wypoczęte :)
UsuńOby dwa produkty prezentują się świetnie! ;)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten róż Bobbi Brown. Mój codzienny makijaż to minimum, a róż nakładam sporadycznie by dodać odrobinę świeżości na mojej trupiej twarzy :D
OdpowiedzUsuńPolecam go złapać na jakiejś promocji takiej jak ta w której ja go nabyłam - czyli 7 mini produktów za 149 zł. To naprawdę dobra opcja
UsuńŚwietne recenzję, zawsze chciałam wypróbować produkty Bobbi Brown, ale ceny mnie odstraszają...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://make-yourself-perfect.blogspot.com/
Ps. sama projektowałaś bloga, czy ktoś Ci pomógł w html'u? Czekam na odpowiedź u siebie :)
Zapomniałam dodać, że obserwuję ;)
UsuńMojego bloga od strony technicznej obsługuje mój chłopak :)
UsuńJa natomiast bardzo lubię róże w kremie, gdyż wyglądają na mojej twarzy zdecydowanie lepiej niż te pudrowe (suche policzki :( ) Ten kolor jest świetny :)
OdpowiedzUsuńJA również je polubiłam - tak jak Ty mam suche policzki :)
UsuńBardzo fajna recenzja. Ja nie miałam jeszcze okazji używać żadnego z tych produktów, bo mój makijaż składa się jedynie z tuszu do rzęs, podkładu i czasem cieni;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, jeśli Ci się spodoba- zaobserwuj: KLIK--> http://juliaxiggy.blogspot.com/
Z tej marki niczego nie miałam, ale w przyszłości bardzo chciałabym wypróbować:)
OdpowiedzUsuńPolecam :) To bardzo fajne produkty
Usuńniestety nie miałam okazji ich używać. :( świetny post.<3
OdpowiedzUsuńDziękuję i polecam bo są bardzo fajne :)
UsuńJaki ładny ten rozświetlacz Revlon :) obserwuję ;)
OdpowiedzUsuńCoś mi się pokręciło, wybacz :D już obserwowałam, ale dodałam Cię jeszcze w google+ ;)
UsuńHahaha dzięki :)
UsuńNie znam tej dwójki, niemniej wyglądają cudnie :) Swoją drogą, lubię Revlon, ale też mam wrażenie, że ceny ich produktów są nieco zbyt wysokie w stosunku do jakości i wydajności ;)
OdpowiedzUsuńNo z tymi cenami to moim zdaniem grubo przesadzają :/
UsuńRozświetlacza nie miałam, ale kusi mnie podkład z tej firmy. ;-)
OdpowiedzUsuńPiękny rozświetlacz :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tych kosmetyków, ale raczej nie kupiłabym rozświetlacza Revlona. Nie ze względu na cenę, a właśnie na widoczne drobinki. Lubię kiedy skóra na policzkach się błyszczy, ale wydaje mi się, że drobinki w tym rozświetlaczu są zbyt duże. Być może mam tylko takie wrażenie i na skórze produkt wygląda fajnie :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię efekt rozświetlenia (nakładam wąskim pędzlem tylko w niektóre miejsca). Po za tym duża część tych drobinek osypuje się podczas nakładania więc efekt nie jest aż tak nachalny. Wielbicielkom matu na twarzy jednak na pewno się nie spodoba :)
UsuńPiękny ten róż, ale niestety tak dużo bym za niego nie dała:))))
OdpowiedzUsuńMiałam ten rozświetlacz i nie powalił mnie:)
OdpowiedzUsuń